Piosenki

Próba zebrania w jednym miejscu wysokiej jakości opracowań; ze szczególnym uwzględnieniem materiałów wcześniej niedostępnych lub rozrzuconych w różnych miejscach Internetu i prywatnych zbiorach.

Mój rynsztok, mieszczańskie porządki mam gdzieś
Te mordy obłudne i puste - pal sześć
Wysyłam pijane toasty na świat
I za tych popijam, co we mnie od lat Paweł Wójcik – Toasty

Oddział chorych na raka à la Polonaise A.D. 2002


Pięciu na jedną salę kładli na Banacha a b h c cis d dis e f fis g gis
(miejsca ciągle za mało, a rak coś się pleni) d a dis b e h f c fis cis g d gis dis a e b f h fis c g cis gis
Więc pięciu nas leżało, a każdy miał stracha d a dis b e h f c fis cis g d gis dis a e b f h fis c g cis gis
Że to kres jego drogi na tej ciężkiej ziemi d7 E a dis7 F b e7 Fis h f7 G c fis7 Gis cis g7 A d gis7 B dis a7 H e b7 C f h7 Cis fis c7 D g cis7 Dis gis
Ten spod okna z godnością znosił swoje lęki d7 a dis7 b e7 h f7 c fis7 cis g7 d gis7 dis a7 e b7 f h7 fis c7 g cis7 gis
Szlafrok, kapcie, tranzystor, oficerska mina F C Fis Cis G D Gis Dis A E B F H Fis C G Cis Gis D A Dis B E H
Dyrygował, jak mamy korzystać z łazienki d a dis b e h f c fis cis g d gis dis a e b f h fis c g cis gis
A ja nic nie mówiłem, czytałem kryminał d E a dis F b e Fis h f G c fis Gis cis g A d gis B dis a H e b C f h Cis fis c D g cis Dis gis
Drugi, z guzem na wardze, lubił telewizję d a dis b e h f c fis cis g d gis dis a e b f h fis c g cis gis
Więc każdą wolną chwilę na kobiecym siedział F C Fis Cis G D Gis Dis A E B F H Fis C G Cis Gis D A Dis B E H
Mówił - wie pan, w cywilu to ja jestem fryzjer d a dis b e h f c fis cis g d gis dis a e b f h fis c g cis gis
Ale teleturnieje mnie biorą - ta wiedza! d7 E a dis7 F b e7 Fis h f7 G c fis7 Gis cis g7 A d gis7 B dis a7 H e b7 C f h7 Cis fis c7 D g cis7 Dis gis
Godny zgodził się, owszem, że bez wiedzy nijak d a dis b e h f c fis cis g d gis dis a e b f h fis c g cis gis
On jednak osobiście zwykł chadzać do kina F C Fis Cis G D Gis Dis A E B F H Fis C G Cis Gis D A Dis B E H
Po czym włączył tranzystor na Radio Maryja d a dis b e h f c fis cis g d gis dis a e b f h fis c g cis gis
A ja - nic nie mówiłem. Czytałem kryminał d E a dis F b e Fis h f G c fis Gis cis g A d gis B dis a H e b C f h Cis fis c D g cis Dis gis
Trzeci wciąż się naświetlał, miał głowę w bandażach d a dis b e h f c fis cis g d gis dis a e b f h fis c g cis gis
skórę twarzy jak sandał i dziurę po uchu F C Fis Cis G D Gis Dis A E B F H Fis C G Cis Gis D A Dis B E H
Znikał "płucka przewietrzyć i raczka podsmażać" d a dis b e h f c fis cis g d gis dis a e b f h fis c g cis gis
Nikotynka - powiadał - podtrzymuje na duchu d7 E a dis7 F b e7 Fis h f7 G c fis7 Gis cis g7 A d gis7 B dis a7 H e b7 C f h7 Cis fis c7 D g cis7 Dis gis
Ten od teleturniejów odmawiał jej zalet. d a dis b e h f c fis cis g d gis dis a e b f h fis c g cis gis
- Panie! Pański nowotwór, to ta nikotyna! F C Fis Cis G D Gis Dis A E B F H Fis C G Cis Gis D A Dis B E H
Obrażał się Palacz - Przecież uchem nie palę! d a dis b e h f c fis cis g d gis dis a e b f h fis c g cis gis
A ja nic nie mówiłem, czytałem kryminał d E a dis F b e Fis h f G c fis Gis cis g A d gis B dis a H e b C f h Cis fis c D g cis Dis gis
Czwarty też małomówny. Wwieźli go o zmierzchu d a dis b e h f c fis cis g d gis dis a e b f h fis c g cis gis
I wcisnęli na siłę w kąt pod Krucyfiksem F C Fis Cis G D Gis Dis A E B F H Fis C G Cis Gis D A Dis B E H
- Tak na oko - oświadczył - jestem zdrów! Po wierzchu! d a dis b e h f c fis cis g d gis dis a e b f h fis c g cis gis
Ale rak mnie wyżera, jak żyd krem w Bar Micwę d7 E a dis7 F b e7 Fis h f7 G c fis7 Gis cis g7 A d gis7 B dis a7 H e b7 C f h7 Cis fis c7 D g cis7 Dis gis
Tu Godny się ożywił słysząc temat "Żydzi" d a dis b e h f c fis cis g d gis dis a e b f h fis c g cis gis
- Zlatują się, jak muchy, a my jak padlina F C Fis Cis G D Gis Dis A E B F H Fis C G Cis Gis D A Dis B E H
Nie dość, że takie żyje, to jeszcze z nas szydzi! d a dis b e h f c fis cis g d gis dis a e b f h fis c g cis gis
A ja nic nie mówiłem, czytałem kryminał d E a dis F b e Fis h f G c fis Gis cis g A d gis B dis a H e b C f h Cis fis c D g cis Dis gis
- Polacy Adzikowi* winni są pomniki d a dis b e h f c fis cis g d gis dis a e b f h fis c g cis gis
Za to, że tyle tego robactwa wypalił! F C Fis Cis G D Gis Dis A E B F H Fis C G Cis Gis D A Dis B E H
- Ale żydki się w Krzyżu kryją, jak korniki d a dis b e h f c fis cis g d gis dis a e b f h fis c g cis gis
Papieżowi jarmułkę założyć kazali! d7 E a dis7 F b e7 Fis h f7 G c fis7 Gis cis g7 A d gis7 B dis a7 H e b7 C f h7 Cis fis c7 D g cis7 Dis gis
- Odwiedzał synagogę - tłumaczył Telewidz d a dis b e h f c fis cis g d gis dis a e b f h fis c g cis gis
Ale go zakrzyczała rakowa rodzina F C Fis Cis G D Gis Dis A E B F H Fis C G Cis Gis D A Dis B E H
- Niech pan tutaj nie broni żydowskiej bolszewii! d a dis b e h f c fis cis g d gis dis a e b f h fis c g cis gis
A ja nic nie mówiłem, czytałem kryminał d E a dis F b e Fis h f G c fis Gis cis g A d gis B dis a H e b C f h Cis fis c D g cis Dis gis
- Pan zgasi już to światło! Przecież spać chcą chorzy! - d a dis b e h f c fis cis g d gis dis a e b f h fis c g cis gis
Sklął mnie potem wsłuchany w radiowe nieszpory F C Fis Cis G D Gis Dis A E B F H Fis C G Cis Gis D A Dis B E H
Ów, co godnie ból znosił, ale się położył d a dis b e h f c fis cis g d gis dis a e b f h fis c g cis gis
Bo po takiej dyskusji poczuł, że jest chory d7 E a dis7 F b e7 Fis h f7 G c fis7 Gis cis g7 A d gis7 B dis a7 H e b7 C f h7 Cis fis c7 D g cis7 Dis gis
Z twardą kulą w przełyku łaziłem po ciemku d a dis b e h f c fis cis g d gis dis a e b f h fis c g cis gis
Zimną wodą spod kranu chłodzić suche usta F C Fis Cis G D Gis Dis A E B F H Fis C G Cis Gis D A Dis B E H
A Bezuchy po łóżku ciskał się i stękał d a dis b e h f c fis cis g d gis dis a e b f h fis c g cis gis
- Kładą tu byle kogo i nie można usnąć! d E a dis F b e Fis h f G c fis Gis cis g A d gis B dis a H e b C f h Cis fis c D g cis Dis gis
Rano mnie wypisali zaraz po badaniach d a dis b e h f c fis cis g d gis dis a e b f h fis c g cis gis
Teraz już tylko dni do wyroku odliczać F C Fis Cis G D Gis Dis A E B F H Fis C G Cis Gis D A Dis B E H
Pod oknem siedział Godny. Wkładałem ubranie d a dis b e h f c fis cis g d gis dis a e b f h fis c g cis gis
Nagle, ni stąd, ni zowąd mówię - Zdrowia życzę d7 E a dis7 F b e7 Fis h f7 G c fis7 Gis cis g7 A d gis7 B dis a7 H e b7 C f h7 Cis fis c7 D g cis7 Dis gis
Wyrwał się z odrętwienia, jakbym był majakiem d a dis b e h f c fis cis g d gis dis a e b f h fis c g cis gis
- No proszę! Jednak umie pan mówić, jak widzę! F C Fis Cis G D Gis Dis A E B F H Fis C G Cis Gis D A Dis B E H
A myśmy już myśleli: z książką, to snob jakiś d a dis b e h f c fis cis g d gis dis a e b f h fis c g cis gis
- Nie, proszę pana - mówię - nie snob. Jestem Żydem d E a dis F b e Fis h f G c fis Gis cis g A d gis B dis a H e b C f h Cis fis c D g cis Dis gis
Oj, odjęło mu mowę. Bo o co tu pytać? d a dis b e h f c fis cis g d gis dis a e b f h fis c g cis gis
Wyraźnie było widać kiedy się przeraził F C Fis Cis G D Gis Dis A E B F H Fis C G Cis Gis D A Dis B E H
Że pacjent - żyd już wie, kto jest antysemitą d a dis b e h f c fis cis g d gis dis a e b f h fis c g cis gis
I zgładzi go przez Spisek Żydowskich Lekarzy d7 E a dis7 F b e7 Fis h f7 G c fis7 Gis cis g7 A d gis7 B dis a7 H e b7 C f h7 Cis fis c7 D g cis7 Dis gis
Odszedłem, bezskutecznie próbując przełykać d a dis b e h f c fis cis g d gis dis a e b f h fis c g cis gis
I w ustach mi gęstniała tysiącletnia ślina F C Fis Cis G D Gis Dis A E B F H Fis C G Cis Gis D A Dis B E H
- Spluń za siebie - mówiło mi coś - spluń i zmykaj d a dis b e h f c fis cis g d gis dis a e b f h fis c g cis gis
A ja obracałem w pamięci kryminał d E a dis F b e Fis h f G c fis Gis cis g A d gis B dis a H e b C f h Cis fis c D g cis Dis gis
* Adzik - w pewnych kręgach czułe zdrobnienie od Adolfa (Hitlera).

Dodane 08.08.2011 przez DX

Oddział chorych na raka

Wiersz Jacka Kaczmarskiego nawiązuje do wydanej w 1968 roku powieści Aleksandra Sołżenicyna "Oddział chorych na raka".

Powieść opisuje historię grupy pacjentów oddziału onkologicznego sowieckiego szpitala w 1955 roku - dwa lata po śmierci Stalina - kreśląc przy pomocy przedstawianej placówki alegorię systemu totalitarnego. Książka ma charakter częściowo autobiograficzny - Sołżenicyn w 1954 roku był leczony onkologicznie w Taszkiencie.


Dodane 30.08.2015 przez DX

comments powered by Disqus