Znad chmur i wiatrów patrzę – szary cherub – |
e
|
Tam, gdzie poranny głód na sytość liczy. |
e
|
Ta czasza świata – własność mej źrenicy – |
e
|
To nieskończona geografia żeru. |
e B0 e
|
Widzę na pyskach krwi zaschniętej sadze, |
e
|
Ale nie wnikam w wasze małe zbrodnie. |
e
|
Pragnę swą godność władcy pełnić godnie – |
e
|
Taki porządek rzeczy mi dogadza. |
e B0 e
|
Kto się nigdy nie otarł o mord, |
C D G
|
Tego nie tyczy edykt orła. |
a H e
|
Nie martwię się także o inne zwierzęta, |
e
|
Zmysły je ostrzegą, barwy ciał ukryją. |
e
|
By głód zaspokoić, starczy ruszyć szyją, |
e
|
A w strachu jedyna do życia zachęta. |
e B0 e
|
Nie dzielę się więc z nikim. Kości moich łupów |
e
|
Nigdy tknąć nie śmie chciwy pysk szakala. |
e
|
Bieleją jak berła na wysokich skałach, |
e
|
Skąd wiatr zbiera zaduch, w którym leżą, trupi. |
e B0 e
|
Mój krzyk słychać rzadko, lecz wtedy drżą wszyscy, |
C D G
|
Nie wiedząc, czy godów idzie czas, czy śmierci. |
a H e
|
Jedna jest istota prawdziwie bezbronna, |
e
|
Przez busz się przedziera, chrapliwie złorzeczy, |
e
|
Naga – o każdą się gałąź kaleczy, |
e
|
Na dwóch słabych nogach i nieopierzona. |
e B0 e
|
Lecz idzie – uparta, mała i złowroga, |
e
|
Tym bardziej zawzięta, im bardziej zmęczona. |
e
|
Wiem, że ona jedna może mnie pokonać, |
C D G
|
Ale na szczęście bierze mnie za boga. |
a H e
|
Dodane
26.02.2018
przez Zbik