Piosenki

Próba zebrania w jednym miejscu wysokiej jakości opracowań; ze szczególnym uwzględnieniem materiałów wcześniej niedostępnych lub rozrzuconych w różnych miejscach Internetu i prywatnych zbiorach.

Mój rynsztok, mieszczańskie porządki mam gdzieś
Te mordy obłudne i puste - pal sześć
Wysyłam pijane toasty na świat
I za tych popijam, co we mnie od lat Paweł Wójcik – Toasty

Moskwa–Waszyngton

Tekst: Przemysław Bogusz

Muzyka: Przemysław Bogusz

Wykonanie: Przemysław Bogusz

Kapodaster: IV


Hallo my friend Vladimir! a
How are you generalnie? a
Właśnie przed chwilą w CNN-ie a
Widziałem cię - niezłe wrażenie! a G
Muszę ci przyznać, że wyrabiasz się medialnie G a
Zaczyna w tobie Ameryka G
Widzieć pewnego sojusznika! G
I tylko troszkę mnie to smuci C
Że z demokracji zbaczasz toru e
Mianować chcesz gubernatorów e
Jakbyś do starych czasów nagle miał powrócić a G a
Привет мой друг, Джордж Даблю Буш! a
Ty zapomniałeś chyba już a
Jak to liczono kiedyś głosy na Florydzie! a G
Liczydła nagle nawaliły G
Listy wyborców się zgubiły G
O demokracji nie chrzań mi C
Znamy się przecież nie od dziś e
Lepiej mi powiedz, jak w Iraku tam ci idzie a G a
Z terrorystami koniec już!
Więc do eksploatacji złóż
Przystępujemy zgodnie z planem na jesieni
Wracając zaś do terrorystów
Moje gwarancje masz na wszystko.
Tylko wciąż męczą mnie w Kongresie
Mam ci choć słówko szepnąć wreszcie
Żebyś tak dzieci mniej mordował w tej Czeczenii
Ty chcesz mnie uczyć praw człowieka?
Пожалуйста, ty mnie nie rozśmieszaj!
Ważniejszych spraw do omówienia dzisiaj nie ma?
Już zapomniałeś, jak się zdaje
O losie więźniów z Abu Ghraib
Odpowiedzialny za to facet
Ten twój minister, Donald Rumsfeld
Wciąż jest ministrem? Może zmieńmy temat
Dobra, Wołodia, między nami:
Dzwonię, bo problem mam z mediami
Wypadam w nich po prostu całkiem beznadziejnie
Jak własna swa karykatura
A już najgorszy jest film Moore’a
Za to u ciebie, jak słyszałem
Ten problem nie istnieje wcale
Jak to zrobiłeś, powiedz - proszę dziś uprzejmie
Ma takich mędrków każda władza
Co dziurę w brzuchu ciągle wiercą
Mnie nazywali wciąż mordercą
Ciebie zwą głupkiem, co na pasku Saudów chadza
Lecz u nas ci, co tak gadali
Traf chciał, jak raz zbankrutowali!
Wolnego rynku mediów czar
I moi spece od PR
Więcej nie powiem, bo i tak za dużo zdradzam
Public relations specjaliści!
A może mi ich kilku przyślij?
Niech no przylecą tu, do Stanów
Tylko całego Manhattanu
Niech mi od razu nie rozpieprzą!
Ci twoi spece z FSB
Kiedy już za coś wezmą się
To pół dzielnicy wylatuje wnet w powietrze
O mistrzu chirurgicznych cięć!
Rozbawić mnie masz dzisiaj chęć!
Wszak na ekranach cały świat widział niestety
Jak żeś Saddama dopaść chciał
Równając przy tym ogniem z dział
Bazar, przedszkole, szpital, domy i meczety
Powiem nie odsłaniając kart
Że każdy z nas drugiego wart
Lecz póki co różnica jedna wciąż nas dzieli
Ty strzelasz w kogo tylko chcesz
Swoi czy obcy - masz to gdzieś
Ja muszę dbać o głosy... wróć!
Ja muszę dbać o losy swych obywateli
Niesłusznie się przejmujesz tym!
Na dobrej drodze jesteś by
Na własny grunt przenieść nasz model demokracji
Nie zrażaj się niepowodzeniem
Przyjaciel służy doświadczeniem
Na każde z pytań, co cię gnębi
Chętnie odpowiem ci w Camp David
Do zobaczenia zatem jutro, na kolacji

Dodane 24.05.2011 przez DX

comments powered by Disqus