On padł kopytami szybkimi w bruk wbity |
a
|
Przemknęły, trzask żeber i spokój |
e G a
|
A wszyscy mówili – on bytem zabity |
a G
|
Rodzinie on solą był w oku |
G e a
|
Pieśń życia co płuca na strzępy mu rwała |
a
|
Miłością w niej wszystko dyszało |
e a
|
A wszyscy mówili – choroba zżerała |
a G
|
Nikczemne i słabe to ciało |
G e a
|
On żył w samotności, bezgwiezdna ponowa |
G F
|
Spowiła go z wyroku losu |
G C
|
A wszyscy mówili – po prostu zwariował |
d C d a
|
Śmierć – czyż to na życie jest sposób |
d G e a
|
W nim ból bezgraniczny rozgorzał jak rubin |
a
|
Wśród tych, co zapadli na śpiączkę |
e a
|
A wszyscy mówili - alkohol go zgubił |
a G
|
On umarł na białą gorączkę |
G e a
|
Wciąż twarzą w twarz z losem okrutnym na nowo |
G F
|
Na beton wraz z piórem, do błota |
G C
|
A wszyscy mówili - tak skończyć ze sobą |
d C d a
|
To absurd, to zwykła głupota |
d G e a
|
Dodane
16.02.2012
przez DX