Stoję sobie na czujce
Alternatywne, wierniejsze oryginałowi tłumaczenie autorstwa użytkownika „piotrek”:
Stoję sobie na czujce, w kieszeniach ręce mam,
A wtem do mnie podchodzi nieznany bliżej pan
I zagaduje cicho, czy nie wiem może ja,
Gdzie można by w spokoju zamienić słowa dwa.
Żeby były dziewczynki, nie brakło wódek, win
A cena nie gra roli, jeżeli pójdę z nim.
A ja mu odpowiadam – „Niedawno zaszedł fakt,
Że na naszej melinie opuścił menda świat”.
A on mi opowiada: „Marsylia – miasto-cud!
Ach – jakież tam panienki!, koniaków w knajpach w bród!
Tam panny tańczą gołe, damom norek nie brak,
Lokaje noszą wina, a gity noszą frak!”
On chciał, żebym za franki i pereł pełen słój
W szczegółach mu opisał radziecki zakład mój.
Lecz my – radzieckie gity, niech każdy o tym wie,
My wrogom swej ojczyzny mówimy głośno – „Nie!”
Mendownia go zwinęła, wzięła walizkę mu,
Skonfiskowała franki i jego pereł słój.
Potem go przekazali wojskom NKWD.
Więcej go nie widziałem – zabrali nie wiem gdzie.
Władze mnie wychwalały, prokurator się śmiał.
Potem mi dla pewności specjalny nadzór dał.
A ja od tego czasu marzenie jedno mam,
Trafić do tej Marsylii, zobaczyć, jak jest tam.
„Tam panny tańczą gołe, damom norek nie brak,
Lokaje noszą wina, a gity noszą frak!”
Dodane
17.05.2023
przez gary