Chłopak zwany Billy Joe na farmie z mamą żył, |
D A D G D
|
Rósł i mężniał z dnia na dzień, swej matki chlubą był. |
D A D G D
|
Raz przebrał się, założył pas, przed domem czekał koń. |
G D G D7 (G A)
|
Wtem matka zapłakała w głos: |
D A D
|
Joe, zostaw w domu broń swą, |
G D
|
Joe, nie bierz jej do miasta. |
G D
|
Joe, zostaw w domu broń. |
G D
|
On zaśmiał się, uściskał ją, powiedział: „Przecież wiesz, |
D A D G D
|
Że stałem się mężczyzną już i strzelać umiem też! |
D A D G D
|
Lecz bez przyczyny spluwy tej nie dotknie moja dłoń”. |
G D G D7 (G A)
|
Lecz matka wciąż płakała w głos: |
D A D
|
Joe, zostaw w domu broń swą. |
G D
|
Joe, nie bierz jej do miasta. |
G D
|
Joe, zostaw w domu broń. |
G D
|
Joe skoczył w siodło, ruszył w cwał, przy udzie kolta czuł. |
D A D G D
|
Do miasta jadąc, piękne sny o swej przyszłości snuł. |
D A D G D
|
Niedbale wszedł do baru, choć tętniła tremą skroń |
G D G D7 (G A)
|
I echem wrócił matki głos: |
D A D
|
Joe, zostaw w domu broń swą. |
G D
|
Joe, nie bierz jej do miasta. |
G D
|
Joe, zostaw w domu broń. |
G D
|
Lecz Joe po colta sięgnął, bo honoru bronić chciał. |
D A D G D
|
Nie zdążył, tamten szybszy był i huknął w barze strzał. |
D A D G D
|
Joe upadł, tłum się zebrał w krąg, ktoś rzekł: „Po księdza dzwoń!”, |
G D G D7 (G A)
|
A on usłyszał jeszcze głos: |
D A D
|
Joe, zostaw w domu broń swą. |
G D
|
Joe, nie bierz jej do miasta. |
G D
|
Joe, zostaw w domu broń. |
G D
|
Dodane
20.07.2019
przez PrzemekL